niedziela, 6 listopada 2016

|00| „Zawsze dostaję to, czego chcę”

„Why, you just won't leave my mind?
Was this the only way, I couldn't let you stay”
~Within Temptation – „Jane Doe”

Czuła, że to jest blisko.
Nie miała pojęcia, skąd to wie, jednak była pewna, że nie jest sama. Otaczała ją ciemność i drzewa, kiedy zaś rozglądała się dookoła, widziała przede wszystkim wydłużające się cienie – bezkształtne, niewyraźne i straszne. Mieniło jej się w oczach, serce biło jak oszalałe i jedynie adrenalina sprawiała, że wciąż była w stanie utrzymać się na nogach. Naprzemiennie zatrzymywała się i biegła, przerażona jak nigdy dotąd i ogarnięta przerażającym poczuciem tego, że to nie ma sensu. Nigdy dotąd nie znalazła się w takiej sytuacji, zresztą pomimo tego, że nigdy nie należała do osób, które poddawały się łatwo, nagle ogarnęło ją tak silne poczucie beznadziejności, że ledwo była w stanie je zwalczyć.
Cisza dzwoniła jej w uszach, niezmiennie sprawiając, że drżała w niekontrolowany sposób, ledwo będąc w stanie ustać w miejscu. Pomimo panującej nawet tak późną porą duchoty, wciąż odczuwała przejmujący chłód, mający swoje źródło gdzieś we wnętrzu ciała. To był strach – lodowaty i paraliżujący – który coraz bardziej stanowczo zaciskał szpony na jej gardle, uniemożliwiając dalszą ucieczkę. Miała wrażenie, że jakaś niewidzialna siła ciągnie ją w dół, nieubłaganie próbując powstrzymać przed działaniem, choć tylko to było w stanie zapewnić przetrwanie. „Uciekaj, uciekaj, uciekaj!!!” – tłukło jej się w głowie, ale choć sama myśl sprawiała, że nogi rwały się do biegu, jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że podjęcie zbyt pochopnej decyzji może zaprzepaścić wszystko.
Wodząc wzrokiem na prawo i lewo, ostrożnie przesunęła się naprzód. Od jakiegoś czasu próbowała przemieszczać się w bardziej rozsądny sposób, biegnąc od drzewa do drzewa i mając nadzieję na to, że solidne, grube pnie w zupełności wystarczą, żeby zapewnić jej przynajmniej względne bezpieczeństwo. Podążała naprzód, raz po raz przystając i nasłuchując, wtulona w korę drzewa, jakby to stanowiło jedyną formę osłony przed niebezpieczeństwem. Jedynie serce w zdradziecki sposób sprawiało, że czuła się odsłonięta, zupełnie jakby nieregularny rytm oraz urwany, głośny oddech, wszem i wobec oznajmiał jedno: że była tutaj i aż prosiła się o to, żeby spotkało ją coś bardzo złego.
Nie miała pojęcia, co się stanie, kiedy to do niej dotrze. Nie wiedziała nawet czym jest, ale całą sobą czuła, że w najgorszym wypadku będzie miało miejsce coś bardzo, ale to bardzo niedobrego.
Cichy trzask wdarł się do jej podświadomości, sprawiając, że serce omal nie wyrwało się z piersi. Panika chwyciła ją za gardło, skutecznie pozbawiając zdolności logicznego myślenia. Rzuciła się przed siebie, raz po raz potykając na nierównościach terenu i czując, że to jej ostatnia szansa na ucieczkę – na oddalenie się od tego miejsca i dotarcie do miasta, gdzie mogłaby poprosić o pomoc. Nie dbała o to, czy wyjdzie na wariatkę, ani tym bardziej o zrozumienie, co tak naprawdę ją goniło. Wiedziała jedynie, że było blisko, przez cały ten czas podążając za nią, niczym drapieżca za swoją ofiarą. W tamtej chwili przez myśl dziewczyny przeszło to, że być może od samego początku wiedziało, gdzie była, doskonale bawiąc się jej kosztem i karmiąc się strachem, który odczuwała przez cały ten czas.
Uciekać… Musiała uciekać, ale…
Nie usłyszała ani nie wyczuła niczego, co mogłoby świadczyć o próbie ataku – nagle po prostu została odrzucona do tyłu, lądując na pniu najbliższego drzewa. Aż zabrakło jej tchu, a przed oczami jak na zawołanie pociemniało, chociaż uderzenie nie oszałamiało aż do tego stopnia, żeby straciła przytomność. Słyszała łagodny szum igrającego z liśćmi i trawą wiatru, a także znajomy już, przenikliwy chłód, który towarzyszył jej od chwili przebudzenia w tamtym miejscu. Nic nie rozumiała, nic nie miało dla niej sensu… Wiedziała jedynie, że znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie, nie mając kontroli nad nikim ani niczym, co dotychczas było znajome. Przywodziło na myśl koszmar, w którym tak nagle się znalazła i z którego mimo usilnych starań nie była w stanie się obudzić.
Największy problem polegał jednak na tym, że podświadomie czuła, iż wcale nie miała do czynienia z sennymi majakami.
To była rzeczywistość.
Chłód przybrał na sile i chociaż początkowo nic nie zauważyła, momentalnie odniosła wrażenie, że dotykają ją zimne dłonie. Lodowate muśnięcia przesunęły się w górę ciała, na ułamek sekundy lądując na ramionach, a chwilę później…
Zobaczyła to z chwilą, w której poczuła ucisk na twarzy. Nagle po prostu zauważyła w ciemnościach niewyraźną, nachyloną ku niej postać – coś więcej niż cień i zarazem mniej od materialnego ciała. Widziała twarz zaledwie kilka centymetrów od jej własnej, a już zwłaszcza parę pustych, białych oczu – jarzących się i wpatrzonych w nią.
Kąciki ust nieznajomej istoty nieznacznie uniosły się ku górze, a potem pokusiły się o wypowiedzenie trzech najbardziej fałszywych słów, jakie kiedykolwiek słyszała w życiu:
– Nie będzie bolało.
Z chwilą, w której istota zniknęła, a odczuwany dotychczas ziąb przeistoczył się w przenikliwe gorąco, które poraziło całe jej ciało, zrozumiała, jak bardzo została okłamana.
Boru, nie pytajcie mnie, co ja robię, bo nie wiem. Jestem pewna tylko i wyłącznie tego, że ta historia chodziła za mną od dawna, a teraz, kiedy w końcu skończyłam „Cienie przeszłości”, nie jestem w stanie dłużej trzymać jej na dysku na jakąś „inną okazję”. Czas pokaże, co z tego wyjdzie, a jak na razie zostawiam Was z prologiem czegoś, co jest moim małym eksperymentem i albo mnie pogrąży, albo okaże się sukcesem. No cóż…
Do numeru jeden, a jak na razie zachęcam do zapoznania się z zakładkami.

3 komentarze:

  1. Hej. :3
    No to żeś mnie zaskoczyła, kiedy podesłałaś mi link do bloga. Jednak chyba powinnam się tego spodziewać skoro Cienie zostały zakończone, prawda? A o tym wspominałaś mi nie raz i nie dwa. I cieszę się, że to w sumie już - byłam, jestem i będę ciekawa tej historii, którą nam teraz prezentujesz. Mogę Ci teraz powiedzieć jedno - szalejesz z tymi nowymi blogami. Trzy perełki w ciągu jednego roku. Święta przyszły szybciej niż zwykle. ^o^
    Sam prolog w sobie jest niezwykle tajemniczy i genialny. Czytałam z zapartym tchem, ciemno w pokoju i tylko ja, komputer i kolejna perełka. (Powtarzam się, wiem). Demon, wampir inny stwór? Wiem już, że wampir nie, ale wraz pozostaje pytanie... czym jest TO?
    To z całą pewnością nie jest przyjemnym osobnikiem. Od Tego dobrze się trzymać z daleka, a główna bohaterka, która jest jedną wielką niewiadomą ma ogromnego pecha, że wpadła na To. Swoją drogą jak czytam To mam przed oczami tego przerażającego klauna z książki Kinga, ale pewnie mi się niedługo zmieni, książki tej dawno w rękach nie miałam. Czeka na lepszy moment do czytania.
    Osobiście jestem zachwycona. Chciałabym opisać to jakoś... Lepiej, ale aktualnie po prostu brakuje mi słów. Wystarczy Ci jak po raz kolejny Cię zapewnię, że jestem zachwycona? Swoją drogą nie pamiętam czy kiedykolwiek czytałam tak mroczny prolog... Nie wiemy nic, kompletnie nic.
    Ja już teraz czekam na rozdział pierwszy, który może troszkę ujawni nieco więcej, ale... Czy ja wiem? ;)
    Widzę, że wena Cię rozpiera i jej chyba życzyć nie muszę.
    Dorzucę jeszcze, że masz prawo czuć się dumna z tego opowiadania. Rozpoczęłaś je w genialnym stylu, jak każde swoje, ale to... Kurde, to zdecydowanie jest najbardziej tajemnicze i mroczne.
    Mi się podoba. Chcę więcej! :D

    Gabi. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przybyłam!
    Co ja mogę powiedzieć? Kilka słów na pewno, które już zapewne usłyszałaś na poprzednich blogach.
    Po pierwsze: bardzo ucieszyłam się, gdy podesłałaś mi link. Siedziałam z dzieckiem, a tu proszę! Wiadomość, że zaczęłaś nowego bloga. Pamiętam, jak mi o nim wspominałaś, ale czekałaś aż skończysz Cienie. Ja też czekałam, aby nie było :3 I jak na chwilę obecną mogę szczerze powiedzieć, że się opłacało. Ale nigdy co do tego nie miałam wątpliwości.
    Co mogę powiedzieć dalej? Naprawdę Cię podziwiam. Tyle blogów i jeszcze tak pisać! Gołym okiem jednak widać, że pisanie jest Twoją prawdziwą pasją i to bardzo cenie. A do tego się cieszę, bo dajesz nam do czytania prawdziwe cudeńka :3
    Jestem ciekawa tej historii. Sama powiedziałaś, że to Twój eksperyment i już się nie mogę doczekać aż zaczniesz nam zdradzać, co w tej Twojej głowie powstało. A tutaj nic nam nie zdradziłaś oprócz tego, że istnieje mroczne Coś, czego należy się bać i spieprzać gdzie pieprz rośnie. Krótkie, ale cudne i ja na pewno będę się jeszcze naprzykrzała! I nie wątpię, że wraz z tym blogiem będzie się rodziło mnóstwo pytań. Już są!

    Jak mówiłam, za wszelakie błędy bardzo przepraszam, ale no... Starałam się w miarę normalnie pisać, ale różnie to mogło być.

    Czekam więc na kolejną notkę. Być może nie pojawię się od razu, ale z czasem zjawię się na pewno. Wierzysz mi, wiem :3

    Mrs.Cross!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczynam i tutaj ^^ A i jak zapowiedziałam mam zamiar skomentować każdy rozdział, więc proszę o wyrozumiałość, bo jestem w tym kiepska.
    Ogólnie lubię czytać Twoje opisy. Trafiają do mnie szybko, czyta się lekko i zazwyczaj widzę wszystko tak, jak chciałaś to przedstawić (przynajmniej takie odnoszę wrażenie;)).
    Prolog niby niedługi, bohaterka „tylko” uciekała, ale potrafiłam się odnaleźć na jej miejscu. Niemal poczułam jej strach, szybsze bicie serca, przyśpieszony oddech, otaczający chłód i to uczucie, gdy coś jest za plecami (ten mój pseudo sen już w ogóle pomógł mi się wczuć).
    No co tu dużo mówić – uwielbiam takie klimaty, więc lecę dalej. Chociaż może cofnę się jeszcze do „o blogu” ^^

    OdpowiedzUsuń